Przedstawienie muralu Teodora Peterka

Teodor Peterek – jeden z wielu na murach Chorzowa 

Chorzów aż kipi od piłkarskich murali – Lewandowski, Cieślik, Lubański, Wilimowski i liczne nawiązania do stołecznego klubu poprzez herb, barwy i hasła. Gdzieś tam schował się również Teodor Peterek, znany w grze w Ruchu Chorzów Wielkie Hajduki i to dziś o nim, jak i o muralu słów kilka. 

Samo malowidło powstało w 2019 roku, a autorem byli… piłkarze Ruchu Chorzów, m.in. Piotr Lech, czy Tomasz Podgórski. Była to inicjatywa “Niebiescy kolorują Chorzów”. „W ostatnich tygodniach na terenie Chorzowa powstało kilkanaście graffiti o „Niebieskiej” tematyce. To efekt akcji społecznej przeprowadzonej przez Ruch we współpracy z Urzędem Miastem” – informował klub na swojej stronie. Mural możemy zobaczyć przy ulicy Katowickiej, niedaleko Teatru Rozrywki.  

O Teodorze Peterku powiedzenie piłkarz to jak powiedzenie w sumie niczego szczególnego. Gość przed II Wojną Światową naprawdę wykręcał liczby, o które nie śniły się nawet fizjologom. Był wychowankiem Śląska Świętochłowice, drużyny z miasta w której się urodził. Wtedy buty piłkarskie były marzeniem młodzieńca, ale Teodor był sprytny, aż za bardzo. Nastolatek za parę dość zużytych już butów ówczesnego bramkarza Śląska, oddał skrzypce należące do swojego ojca. Kara, jak można się domyślić, była bolesna. 

Już po dwóch latach wstąpił w szeregi Ruchu. W szeregach “Niebieskich” pięciokrotnie zdobywał “Majstra”, dwa razy był królem strzelców i pewnie byłoby tego więcej gdyby nie kolega z drużyny – wspomniany wcześniej Wilimowski. W trakcie wojny przez dwa lata był jeszcze aktywnym piłkarzem w klubie Bismarckhütter SV – reaktywowanym przez okupacyjne władze. Później wcielono go do Wermachtu, a następnie trafił do Polskich Sił Zbrojnych. Po wojnie zahaczył o Francje gdzie grał w St.Avon, ale jak wiemy stara miłość nie rdzewieje, bo od 1946 wrócił na “swoje”, z problemami. 

Czemu z problemami? Peterek na początku grał w meczach towarzyskich, jednak później zainteresowały się nim Urząd Bezpieczeństwa. Poszła informacja, że piłkarz w trakcie wojny należał do Schutzstaffel. Nie odpuszczał mu również ówczesny Prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej Władysław Bończa-Uzdowski, który miał problem z podpisanem przez Peterka Volkslisty podczas wojny. Zarząd Ruchu wysłał stołecznym działaczom wiadomość sugerującą „brak orientacji w górnośląskiej specyfice” i tak Teodor wrócił już oficjalnie do piłkarskiej Polski, 27 października 1946 roku w meczu z RKS Łagiewniki. Mecz zakończył się wynikiem 1:7, a bohater tego artykułu strzelił bramkę. Później grał jeszcze w rezerwach stołecznego klubu, jednak już jako grający trener. W reprezentacji wystąpił jedynie 9 razy i trafiał do siatki 6 razy. Był również reprezentantem Śląska i Górnego Śląska. 

“Mietlorz”, bo tak nazywano go przez jego wysoki wzrost, został później trenerem takich klubów jak Polonia Piekary Śląskie, Zagłębie Dąbrowa Górnicza, Stilon Gorzów Wielkopolski, Górnik Radlin, Pogoń Nowy Bytom, Sparta Orzesze oraz Górnika Słupiec. Najbardziej pamiętnym jednak zadaniem był listopad 1952 roku, kiedy to Niebiescy grali baraż o mistrzostwo Polski z Polonią Bytom. „Niebiescy” byli przygotowywani do dwumeczu przez Ewalda Cebulę i Peterka. Pierwsze spotkanie rozegrane w Chorzowie wygrał Ruch aż 7:0. W rewanżu padł bezbramkowy remis, dzięki czemu piłkarze „Niebieskich” zdobyli tytuł mistrzowski w sezonie 1952. W spotkaniu rewanżowym Peterek figurował jako trener drużyny.  

Dlaczego właśnie wspominam o Peterku? Myślę, że to postać dość zapomniana, a nie powinna taką być. Jego rekord 16 spotkań z bramką pobił dopiero Lionel Messi w 2013 roku! Plasuje się na 5 miejscu klasyfikacji najlepszych strzelców Ekstraklasy w historii z liczbą 157 goli w zaledwie 192 meczach. Ten piłkarz potrafił strzelać 10 bramek w oficjalnych meczach pucharowych (mecz z Siemanowicami Śląskimi o Puchar Wojewody Śląskiego 15:1). Był również niesamowicie skuteczny na jedenastym metrze, a o jego technice strzelania rzutów karnych bardzo mało się mówi, co mnie też bardzo dziwi – obracał się tyłem do bramkarza i strzelał piętką! Nie trafił tylko dwóch jedenastek w całej swojej karierze.  

Zmarł 12 stycznia 1969 roku. Mam nadzieję, że pamięć o Teodorze Peterku zostanie na długo w pamięci fanów piłki nożnej. Jestem jednak pewny tego, że na długi czas zostanie ona z mieszkańcami Chorzowa. Teodor był wojskowym, „zwiedził” różne kraje, jednak zawsze wracał tam gdzie się wychował. Jak widać mural jest od tego, żeby przypominać.