Miasta portowe słynęły z najbogatszego życia nocnego jakie można było spotkać. Nie inaczej było w Mindelo, czyli drugim największym mieście Republiki Zielonego Przylądka. Tam gdzie życie nocne, tam prężnie rozwija się społeczność o zacięciu artystycznym. Nic więc dziwnego, że to właśnie stamtąd na wielkie wody wypłynęła jedna z najpopularniejszych muzyczek tego właśnie pochodzenia. Oto Cesária Évora, bosonoga diva.
Dlaczego bosonoga? Odpowiedź jest dosyć prosta – każdy swój występ wykonywała bez obuwia. Dlaczego bez? Argumentowała to byciem solidarnym ze swoimi rodakami, którzy przez biedę nie mogą sobie pozwolić na taki luksus. Ale zacznijmy może od początku.
Urodzona w czasie II wojny światowej, szybko została półsierotą po śmierci ojca. Jej matka nie potrafiła utrzymać na wychowaniu szóstki dzieci, wylądowała więc w sierocińcu. To tam zaczęła i nauczyła się śpiewu, chociaż to może wyolbrzymienie – nie było tam szkoły czy nauczycieli, swoje umiejętności podłapała od innych muzyków, z którymi starła się w latach swojej młodości. Następnie przez wiele lat umilała czas podróżującym występując w lokalnych barach. Dopiero w latach 80 została odkryta dzięki swojej wizycie w Portugalii. W latach 90 zyskała światową sławę, gdzie zaczęła wspinać się po listach przebojów i wyprzedawać koncerty, w 2003 roku wygrała nagrodę Grammy za album Voz d’Amor. Praktycznie do ostatnich swoich dni pozostawała w trasie, do czasu przejścia kolejnego zawału po serii paryskich koncertów w 2010 roku, zmarła niecały rok później.
Wystąpiła w kilku filmach produkowanych na Wyspach Zielonego Przylądka. Przez całe swoje życie bardzo celebrowała skąd pochodzi. Wystarczy powiedzieć, że mimo bycia światową sławą, śpiewała jedynie w swoim ojczystym języku. Wspomniane wcześniej granie bez obuwia ukazywało przywiązanie do swoich korzeni i poczucie wspólnoty z tymi wszystkimi ludźmi, którym nie dane było zapełniać sal koncertowych na całym świecie. Jej twórczość znana jest z wykonywania jej w stylu morna – są to powolne, ale rytmiczne piosenki wyrażające najsilniejsze ludzkie emocje takie jak nostalgia czy tęsknota. Kobiety z Wysp Zielonego Przylądka mają to we krwi – historia tego kraju, zmusiła je do takich uczuć. Od wieków mężczyźni wypływali z domu w pogoni za groszem, który dałby możliwość przeżycia ich rodzin.
Mural, który odnalazłem na wyspie Sal jest dowodem jak ważna to była postać dla obywateli tego kraju. Tak jak „Królowa morny” nigdy nie zapomniała skąd pochodzi, tak teraz przez wieki, tutejsi nie zapomną o niej.
B.Z